piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 1

Siedziałam w klubie. Nie miałam co robić dzisiejszego wieczoru, dlatego wybrałam się właśnie tu. Niestety po pewnym czasie znudziły mi się tańce i nadmierna ilość alkoholu jaki proponował mi Daniel. Znałam go niedługi czas, ale dobrze wiedziałam, że lubił pić. Spojrzałam na zegarek wmoim smartfonie i musiałam kilkakrotnie zamrugać oczami, aby obraz nie był aż tak rozmazany.

Ukazywał on godzinę drugą trzydzieść. Zaklęłam pod nosem i wstałam kierując się w stronę Daniela. Widziałam tylko jak obściskiwał się z jakąś dzwiką. Czemu ją tak nazwałam? Nie, nie dlatego, że byłam zazdrosna, raczej dlatego, że na nią wyglądała. Krótka, różowa spódniczka, nawet nie zakrywająca jej wielkiej dupy, wyglądała conajmniej jak szmata. Jej top w tym samym kolorze nie zakrywał brzucha, w którym widniało kilka kolczyków. Co najważniejsze, pierwsze co rzucało się w oczy to to, że miała czarny, koronkowy stanik.

- Daniel, chodź zbieramy się już - ponagliłam chłopaka, odrywając go od dziewczyny, a raczej lafiryndy... - No chodź! - krzyknęłam głośniej, ale ten spowrotem wrócił do całowania jej sztucznych ust tak, jakby to było jakieś miłe uczucie.

- Idź sama, jesteś już duża - wymróczał pomiędzy pocałunkami, które składał na jej pokrytej fluidem szyji. Stałam tak i miałam chęć rzygnąć na ich obojga. Daniel zwykle nie zachowuje się tak. Kiedy nie pije jest bardzo, ale to bardzo kochany i miły, dlatego to pierwszy raz kiedy wybrałam się z nim do klubu. I raczej ostatni...

Ze zrezygnowaniem ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. Kiedy już znalazłam się na dworze poczułam się znacznie lepiej. Mniej tego zapachu - alkoholu. Może i lubiłam czasem troche wypić, ale to naprawdę zdarzało się rzadko i raczej nie przepadałam za tym zapachem.

Kiedy znalazłam się kilkanaście metrów dalej i nie było słuchać tej głośnej muzyki, moje uszy mogły w końcu odetchnąć. Najbardziej lubiłam te momenty kiedy siadałam na kanapę, albo cokolwiek innego i czułam te wibracje spowodowane głośnikami...

Postanowiłam lekko skrócić sobie drogę. Wiedziałam, że to niebezpieczne bow tamtych okolicach często spotyka się wielu przeróżnych i bardzo groźnych ludzi, ale moje nogi mówiły mi co innego. Po tylu przetańczonych piosenkach nie mogłam ustać, co już mówić o chodzeniu...

Po kilku minutach szybszego marszu zobaczyłam w zaułku dwóc mężczyzn. Wyglądali na groźnych i to najbardziej mnie przerażało. Oboje się na mnie obejrzeli, a ja zilustrowałam ich groźne twarze. Oboje mieli wytatułowane na skroni znak księżyca i gwiazdy. Idealnie połączone ze sobą, w kolorze granatu. To najbardziej zapamiętałam. O dziwo nie bałam się aż tak bardzo patrzeć w ich oczy. Coś dodawało mi takiej nadziei, że wprost wzrok sam mi tam leciał. Jakby to kiedyś przydało mi się w przyszłości...

Po chwili pewnym krokiem ruszyłam dalej znikając z ich pola widzenia. Miałam w dupie to wszystko. Nawet mój umysł wyrzeźwiał... To było dziwne zdarzenie.

Kiedy znalazłam się w domu opadłam a łóżko w ciuchach nie mając siły nawet się przebrać. Nie przykryłam się niczym tylko od razu odpłynęłam w tajemnicze objęcia Morfeusza, wiedząc, że od dobrze zajmie się moim umysłem dryfującym na przestrzeni życia, a jawy...

"Masz tylko jedną szansę, aby wznieść się ponad chmury..."

czwartek, 5 grudnia 2013

Prolog

Czułam się jakbym stała pomiędzy niebem, a piekłem. Między dobrem, a złem, ale to nie zależało ode mnie gdzie się znajdę. No dobra, może w połowie zależało to i ode mnie. Ale nie planowałam tego przecież... Nad tym co zrobiłam, nawet nie myślałam. To wszysto zdarzyło się pod wpływem emocji jakich doznałam. Musiałam to wszyskto przecież jakoś odreagować.

Kiedy On odszedł, bałam się wyjść z własnego domu. Nawet zwykłe przejście przez pasy mogło być dla mnie zagrożeniem. Mogłam zginąć nawet w tej chwili, a to wydawało się dla mnie najbardziej przerażające... Bez Niego to już nie to samo.

Ponownie zawołałam jego imię, ale nie przyszedł. Mógł chociaż cokolwiek odpowiedzieć, ale nic się nie stało. Dobrze wiedziałam, że mnie słyszał. Na szczęście nie miał możliwości wstępu do mojej głowy chyba, że mu na to pozwoliłam.

Opadłam cała we łzach na kanapę i przykryłam się kocem. Tak właśnie spędziłam ostatnie tygodnie mojego życia. Ale może zacznę od początku czemu to się stało... Ale to dłuższa historia. Chciałabym, abyście ją poznali, jak było naprawdę i wiem, ze schrzaniłam niektóre momenty, ale już tego nie cofnę...

Bohaterowie

Alex Crew

"Bądź sobą, wszyscy inni są zajęci."

Isabbele Moon

"Chwila nieuwagi i tracisz wszystko."

Matthew

"Jestem twoim cieniem, który zawsze uratuje Cię z opresji"

Daniel Venom

"Ciesz się życiem, póki jesteś młody!"